YayBlogger.com
BLOGGER TEMPLATES
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pancakes. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pancakes. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 27 czerwca 2013

Kukurydza

Miliony razy używałam kaszy kukurydzianej, uwielbiam ją. Jednak nigdy nie wpadłam na pomysł użycia mąki kukurydzianej. I to był duży błąd.
Wypatrzyłam ją na sklepowej półce i uznałam, że muszę wypróbować. Obejrzałam filmiki z tradycyjnymi gruzińskimi plackami kukurydzianymi.. No nie powiem, ciekawe, nie dla mnie. To te składające się z mąki i wody. Ja chciałam czegoś bardziej rozbudowanego (chociaż wiadomo, że w minimalizmie tkwi siła). No i zmieniłam przepis na penkejki na przepis na placki kukurydziane :D
Powiem Wam, że jestem zaskoczona, ale nie wiem czy negatywnie czy pozytywnie. Placki były pięknie pachnące, bardzo smaczne i NIESAMOWICIE dobrze się smażyły. Ale ich konsystencja...jakbym jadła babkę piaskową O.o Nie wiecie co zrobić, by jakoś nadać wilgotności wyrobom z tej mąki ? Bo były tak suche, że musiałam dołożyć tonę owoców by się nie zapchać :D

//: placuszki kukurydziane z czereśniami
  • pół szklanki mąki kukurydzianej
  • pół szklanki jogurtu/kefiru/maślanki
  • pół łyżeczki proszku do pieczenia
  • jajko 

  • jajko dzielimy, białko ubijamy i dodajemy do tego żółto mieszając łyżką
  • mąkę mieszamy z proszkiem i łączymy  jogurtem
  • dodajemy delikatnie jajko i mieszamy krótko łyżką
  • smażymy na maleńkim ogniu z obydwu stron (u mnie 2 na 9) 


piątek, 5 kwietnia 2013

Penkejki na nielegalu


Nie umiesz na niemiecki i zostajesz godzinę dłużej w domu ?
Zrób sobie bananowe penkejki <3


  • 3 łyżki mąki 
  • 3 łyżki jogurtu, serka homogenizowanego itp.
  • jajko
  • banan
  • szczypta proszku do pieczenia
  • pół łyżeczki syropu, miodu (u mnie sok z sosny)




  • mąkę mieszamy z proszkiem do pieczenia
  • dodajemy jajko, jogurt i banana, miksujemy
  • odstawiamy na ok. 10 minut
  • smażymy na rozgrzanej patelni


czwartek, 14 lutego 2013

Tak bardzo różowo :o

Serca, kwiatuszki, misie, całuski, lizaki, karteczki, cukiereczki, ciastka, ciasteczka, pierniki, lukier, słodkości i jeszcze raz słodkości !Walentynki... Ah, jak wspaniały czas dla ludzi w związkach wolnych :D50% dziewczyn użala się dziś nad sobą, jak to są same, samotne, niekochane a Claudia co ? Robi naleśniki :DWięc moje drogie, dziewczęta, panie (a może nawet gdzie-nie-gdzie i panowie) koniec smutku ! Bierzemy patelnię, miskę i mieszadełko i do dzieła!


Potrzebujecie:
  • baaaardzo dużą szklankę mąki
  • jedno jajo
  • równie duuużą szklankę maślanki (ja nie miałam- dałam mleko wymieszae pół-na-pół z jogurtem naturalny, chociaż później do mnie dotarło, że przecież mógł byc truskawkowy- do koloru..)
  • kilka łyżek cukru pudru
  • 1 łyżka proszku do pieczenia
  • 1 łyżka sody
  • kilka łyżek oliwy (u mnie z orzechó archaidowych, nie musiałam dodawac już aromatu, orzechowa nuta tańczyła po calutkim domu !)
  • szczypta soli
  • ew. dodatki, tj. barwniki, suszone owoce, bakalie itp.)
Co robicie:
  • mieszacie mąkę z cukrem pudrem, proszkiem i sodą
  • mieszacie jajko z maślanką i oliwą
  • wlewacie mokre do suchych i krótko ale dokładnie mieszacie
  • jeśli macie jakieś dodatki, wsypcie je teraz
  • odstawiacie na chwilkę, postukajcie kilka razy miską o stół, by pozbyc się bąbelków powietrza
  • na leciuteńko przetartej tłuszczem teflonowej patelni wylewacie porcję masy
  • smażycie ok. 1-2 minuty z jednej strony, przewracacie, i ok. 0,5 minuty z drugiej
  • podajecie z czym Wam się podoba albo zanosicie wiecznie głodnym ludziom w szkole, którzy zjedzą je nawet na sucho :D

(tak, nie patrzcie nawet na moją patelnię, bo kuchnia podczas chociażby robienia chleba przypomina pobojowisko :D)
Foremkę (która oficjalnie jest do jajek) zakupiłam w Oriflame, na przed-walentynkowych wyprzedażach)


No to odliczamy :D

 Raz...
Dwa...
Trzy...

 Czteeeery...
Jeeeeszczeeee !
SZEŚC !

 I to słynne "coś" przywiezione z Włoch. Nie mam pojęcia co to jest. Ma zapach przypominający olejek różany, ale bardzo delikatny, jednak smaku nie ma żadnego. Kupiłam "to" w jednym z włoskich marketów podczas postoju, podobnie jak 3/4 włoskiego stoiska dla cukierników :D Ma zupełnie wodnistą konsystencję. Wystarczy łyżeczka do herbaty a barwi pół litrowe ciasto na taki kolor, jak moje dzisiejsze penkejki. Jeśli ktoś z Was wie, co to jest, lub posługuje się dobrze włoskim to byłabym wdzięczna gdybyście dali znac : )
 Spakowane dla moich "singielek" z klasy. Kiedy tylko otworzyłam pachnące orzeszkami pudełeczko, nagle, jakoś natychmiast wszystkie zapomniały o walentynkach :D
 I jeden dla mojej mamy, największy ! Był wielkości całej mojej patelni. Jak widzicie, na szerokość  jest jak 1 1/2 mojej dłoni. A moja dłoń nie grzeszy małymi rozmiarami..

Do akcji