Mniejsza o samo święto. Długo kłóciłam się swoją mamą, że solenizantka też może sobie zrobic tort sama, nie musi miec kupnego. W końcu udało mi się ją przekonac i wtedy rozpoczęłam przeszukiwanie internetu w celu znalezienia czegoś oryginalnego i nietypowego. I na poszukiwaniach się skończyło... nie mogłam znaleśc nic co by mnie zadowalało. Więc stwierdziłam, że spontanicznie wymyślę coś sama... I tak powstało to cuś.
Potrzebowałam na biszkopt
- 5 jajek
- 3/4 szklanki mąki pszennej
- 1/4 mąki ziemniaczanej
- 1/2 szklanki cukru
- oddzielam biała od żółtek
- ubijam białka. w czasie ubijania- dokładnie kiedy białka zmienią kolor z przeźroczystego na biały ale jeszcze nie będą sztywne- dodaję powoli i stopniowo cukier
- kończymy ubijac na sztywną masę
- dodajemy po kolei żółtko i ubijamy na najmniejszych obrotach
- łyżką wmieszamy przesiane mąki
- spód tortownicy wykładamy papierem do pieczenia i przelewamy ciasto
- pieczemy ok. 35 minut w 180
- po wyjęciu z piekarnika zrzucam biszkopt w formie z wysokości ok. 60 cm ma podłogę i wkładam to otwartego piekarnika do ostudzenia
Potrzebowałam na masę:
- 500 g serka mascarpone
- 250ml śmietany kremówki
- tabliczka czekolady
- paczka Michałków
- ubijam kremówkę
- dodaję do niej serek i mieszam na gładką masę
- dodaję rozpuszczoną i przestudzoną czekoladę (nie wolno dodawac gorącej bo zważy śmietanę !)
- dodaję pokrojone w małe kawałeczki cukierki Michałki
- mieszam wszystko i wstawiam do lodówki
Potrzebowałam na krem budyniowo- maślany pod lukier
- pół opakowania budyniu
- szklanka mleka
- pół kostki masła
- przygotowuję budyń według instrukcji na opakowania
- studzę całkowicie
- dodaję miękkie masło i miskuję
- wstawiam do lodówki
Potrzebowałam na masę cukrową
- ok. 700g cukru pudru (na pewno 400g i raczej nie więcej niż 800g)
- 70ml wrzątku
- 3 łyżeczki żelatyny
- 50g glukozy
- z połowy przygotowanego cukru pudru robię górkę na stolnicy a w niej dziurkę
- we wrzątku rozpuszczam żelatynę
- do rozpuszczonej dodaję glukozę i mieszam
- wlewam masę do cukru pudru i zagniatam
- masa ma ładnie odchodzic od rąk ale nie może byc za twarda
- nie odstawiajcie masy na długo nigdzie, bo może stwardniec, najlepiej róbcie ją od razu przed podaniem tortu(ja ją nałożyłam raniutko, na już gotowy tort śpiący w lodówce)
- pod lukier dajemy ZAWSZE TYLKO I WYŁĄCZNIE KREM BUDYNIOWY LUB MAŚLANY, inaczej lukier się roztopi
Wykonanie
- całkowicie ostudzony biszkopt rozkrajam na dwa blaty (jeżeli Wasz będzie większy to rozkrójcie go na trzy, masy jest wystarczająco)
- pierwszy wkładam do zamkniętej tortownicy
- nasączam naparem z czarnej herbaty
- wykładam masę
- przykrywam drugim blatem, dociskam
- wstawiam do lodówki
- zdejmuję tortownicę
- smaruję go całego masą budyniowo-maślaną
- wstawiam do lodówki
- rozwałkowuję masę cukrową i przekładam ją na tort
- jeżeli zostanie Wam masy możecie zrobic z niej ozdoby, barwic ją itp.
- ja u siebie nałożyłam cukrową posypkę i wycięłam z masy białe i niebieskie kółka
wygląda pięknie! jestem pełna podziwu. :)
OdpowiedzUsuńDzięki bardzo : ) Dwa dni roboty BYŁO tego warte <3
Usuńno i oczywiście wszystkiego najlepszego! :)
OdpowiedzUsuńDziękuuuuuuuuuuję !!! :*
UsuńWszystkiego najlepszego :* Wspaniały tort!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję !
Usuńżelatyna na wegetariańskim blogu?
OdpowiedzUsuńDopiero zaczynam i szczerze, bez bicia się przyznam, nie miałam nic czym można było jej zastąpic, albo nie wiem, że takie coś posiadam. Ale tak, przyznaję się, zgrzeszyłam :D
Usuńa to jednak świadomie było, ach Ci wegetarianie... :P
Usuńagar/pektyna jest, z resztą jak patrze na przepis to sam lukier by starczył, czy masa marcepanowa?
Beż żelatyny prawdopodobnie nie trzymałoby się tak porządnie.. A o tej pektynie pierwszy raz słyszę. Ale faktycznie, widocznie muszę zainwestowac w coś takiego
UsuńNo tak, coś za coś :) Tylko skąd pomysł na prowadzenie bloga i to wegetariańskiego? zaczynasz, a nie wiesz że żelatyna to zmielone resztki zwierząt, a raczej wiesz i świadomie tego używasz i na dodatek upubliczniasz podpisując swój blog "mniam po wegetariańsku" ?
OdpowiedzUsuńNo właśnie po to zakładam takiego bloga, żeby dowiadywac się nowych, potrzebnych rzeczy. O żelatynie dowiedziałam się bardzo niedawno od koleżanki wegetarianki kiedy odmówiła u znajomych jedzenia żelek. Inaczej nawet bym o tym nie wiedziała. Jeżeli ktoś jest w temacie, to myślę, że tak jak Ty będzie wiedział o zamiennikach. Ja takich nie znałam, ale już widzę, że się w owe zaopatrzę :)
Usuń