YayBlogger.com
BLOGGER TEMPLATES

sobota, 9 lutego 2013

Zwolnijmy

W odróżnieniu od dnia wczorajszego, dzisiejsze śniadania upłynęło mi bardzo spokojnie. Włączyłam muzykę, wpuściłam do domu świeżego, rześkiego, mroźnego, lutowego powietrza, nastawiłam mleko na gotowanie i poszłam po swój ukochany czarny sweter (rozmiar xxxxxxxl). Kocham takie poranki. W ogóle poranki i późne wieczory to najlepsze pory dnia. Nie lubię południa. Ani przed, ani po, ani nawet późnego południa. Jest przytłaczające. Ranek budzi nas do życia, nastawia nas, od niego zależy cała reszta dnia. A wieczór to wieńczy. Jest jak podsumowanie. Chwila refleksji, nutka melancholii, zadumy, może medytacji. Czas przemyśleń. Tak tak, robicie to, wszyscy to robimy nawet o tym nie wiedząc. Zasypiając, czy nawet już śpiąc. I tu zapętla się koło, bo by poranek był dobry- potrzebny dobry wieczór. A żeby wieczór był miły- trzeba równie dobrze zacząc dzień.
Eh... a kto się z tym wszystkim upora ?
No owsianka.
Najlepiej o smaku kawy zbożowej z błonnikiem, migdałami i orzechową Belvitą : )




Wędrujemy do akcji:

Szybko, szybko... !

Jak już pisałam, soboty spędzam na ganianiu po mieście, od jednego korepetytora do drugiego. Tak....tak, nawet w ferie. Dopiero wieczorem tak naprawdę mam czas dla siebie. I to ten czas. Więc wracamy do początku. Śniadanko. Na szybko. Bo czasem mam tak, że wstaję o 6 rano i kocham to uczucie, rześkości, radości z piękna świata. A czasem mam tak, że obudzi mnie mój okropnie brzęczący budzik. O 8.30 ledwo zdejmę nogi z łóżka i poczłapię do łazienki, narzekając po drodze na wszystko co możliwe. I tak było dzisiaj. Więc co na rozpoczęcie dnia ? Owsianka. Krótko gotowana. Więc rzadka. Nie lubię takiej. Ale co poradzę kiedy czasu nie ma ? Z czym ? Z dodatkami pod ręką. Czyli mało. Takiej też nie lubię. Ale zjadłam. I całkiem dobra. I sycąca, a to mi było najbardziej potrzebne. 
Z amarantusem, moją nową miłością. Z pokruszonymi ciasteczkami Belvita z suszonymi owocami czyli moją nową miłością part II i migdałami, które dodaję do chyba wszystkiego co słodkie, a już na pewno obowiązkowo do owsianki. 

I zdrada, czyli babeczka kupna. I kolejna rzecz, której nie lubię czyli budyń. Nie znoszę budyniu. Ale mama kupiła, jak na złośc kruche babeczki z budyniem. No ale cóż. Słodkie. Więc zjadłam.


A jak Wasz poranek ?

Wędrujemy sobie do:

Walentynki, antywalentynki

Zapraszam Was do konkursowej zabawy walentynkowej, trwającej do 12 lutego. Nic nie ryzykujecie, a macie szansę na naprawdę fantastyczne nagrody ! Żeby wygrac trzeba grac : ) Poza tym tak jak ja, macie szansę świętowac coś, czego zwykle nie świętowałyście. Zwykle w walentynki zamykałam się w pokoju, pod kocem ze słuchawkami na uszach, byle tylko przeczekac dzień zakochanych, gdzie miłośc z którą tak przecież trzeba delikatnie, przelewa się uszami :D W tym roku moja koleżanka zaproponowała mi coś innego. Wyszło na to, że zostanę jej walentynką :D No więc DO WSZYSTKICH ANTYWALENTYNKOWICZÓW zróbcie coś innego, nawet jeśli nie znaleźliście drugiej połówki, nic straconego, weźcie swoją siostrę, przyjaciółkę, spędzcie razem jakoś miło czas, nie marnujcie go na użalanie się : )
I dołączcie do konkursu Enjoy Your home !

Ryż na bogato

Dzisiaj wszystko trochę na szybko, śniadanie na szybko, obiad na szybko o kolacji w sumie w ogóle lepiej nie wspominac (zjadłam całą kostkę sera białego chudego z miodem...). Jak w każdą w sumie sobotę. Hiszpański 10-12, angielski 13-15. Potem wreszcie upragniona nagroda i wisienka wieńcząca te ferie- teatr. Jeśli ktoś z Was jest z Radomia to serdecznie zapraszam na sztukę Cafe Sax. Jest jak dobra książka, z dobrą muzyką w tle. Wywołuje automatycznie ogromny uśmiech na twarzy, od pierwszej nuty, repertuar wykorzystuje piosenki Agnieszki Osieckiej, więc czemu tu się dziwic. Ona swoją magią jest w stanie zaczarowac nawet salę kilkuset ludzi. 
Wracając do kuchni. Danie jest typowo wegańskie, gdyby nie dodanie przez moją mamę jajek sadzonych("bo mi padniesz zaraz od tych samych roślin !"), które spokojnie można pominąc, nie ujmując daniu ani grama na smaku. Ryż brązowy (którego sztukę gotowania dopiero udaje mi się odkrywac) z brokułami, pieczarkami, groszkiem, marchewką podany z jajkiem sadzonym.


Potrzebujecie:

  • woreczka brązowego ryżu 
  • puszkę zielonego groszku
  • jednego świeżego brokuła
  • ok. 2 marchewki
  • jajka
  • przyprawy
Jak ?
  • ja swój ryż namoczyłam w wodzie godzinę przed ugotowaniem go
  • potem wstawiłam na gaz w tej samej wodzie w której się moczył i od zagotowania trzymałam go 30 minut
  • ugotowałam brokuła
  • na patelni podsmażyłam pieczarki
  • dodałam groszek i pokrojone drobno marchewki, dusiłam kilka minut, do miękkości
  • dodałam ryż i brokuły pokrojone/rozerwane na gałązki
  • wymieszałam
  • na patelnię rzuciłam jajka, podsmażyłam
  • wyłożyłam na talerz i voila !



Ps. jeśli ktoś z Was ma jakieś sekretne sposoby na perfekcyjne ugotowanie brązowego ryżu, to ja chętnie posłucham : )

Dodajemy do akcji:


Photo Challenge - day 6

Dzisiaj szósty dzień wyzwania fotograficznego, a tematem są
PASKI
Jako, że PASKI interpretowac można na wszelkie możliwe sposoby, uznałam, że zbiorę tutaj wszelkie paski jakie posiadam na dysku :D
Więc zaczynamy
Paskowate miasto nocą
Paskowy płomień świecy
Jesienne paski z lasu
Paski z lampki nocnej
Paski szczotkowe :D
Paski z ozdób świątecznych

Muzyczne paski


O, a co do muzyki. Kolejna porcja muzycznej strony mnie : )
Krótka, ale wciągająca i naprawdę warta posłuchania.
Spokojnego wieczoru : )