YayBlogger.com
BLOGGER TEMPLATES

poniedziałek, 4 marca 2013

17-tka na karku...

W niedzielę skończyłam zaczęłam 17 rok swojego życia. Mogłabym rozwinąc tutaj swoje refleksje na całą stronę, ale daruję to sobie i powiem Wam tylko, że nienawidzę swoich urodzin. Nie rozumiem tego święta, jego istnienia, sensu. To święto obłudy, dzień w którym ludzie, z którymi od roku nie miałam kontaktu łaszą się koło mnie przekrzykując się w ilości wyśpiewanych sto lat. Jedyny sens, jaki w tym wszystkim widzę, to realia. Wczoraj dowiedziałam się kto jest moim dobrym znajomym a kto nie- usunęłam widocznośc daty moich urodzin z mojego konta na facebook'u. Pamiętała tylko garstka najbliższych. Nie żebym przywiązywała do tego uwagę, ale to chyba coś mówi...
Mniejsza o samo święto. Długo kłóciłam się swoją mamą, że solenizantka też może sobie zrobic tort sama, nie musi miec kupnego. W końcu udało mi się ją przekonac i wtedy rozpoczęłam przeszukiwanie internetu w celu znalezienia czegoś oryginalnego i nietypowego. I na poszukiwaniach się skończyło... nie mogłam znaleśc nic co by mnie zadowalało. Więc stwierdziłam, że spontanicznie wymyślę coś sama... I tak powstało to cuś.


 Potrzebowałam na biszkopt

  • 5 jajek
  • 3/4 szklanki mąki pszennej
  • 1/4 mąki ziemniaczanej
  • 1/2 szklanki cukru
  • oddzielam biała od żółtek 
  • ubijam białka. w czasie ubijania- dokładnie kiedy białka zmienią kolor z przeźroczystego na biały ale jeszcze nie będą sztywne- dodaję powoli i stopniowo cukier
  • kończymy ubijac na sztywną masę
  • dodajemy po kolei żółtko i ubijamy na najmniejszych obrotach
  • łyżką wmieszamy przesiane mąki
  • spód tortownicy wykładamy papierem do pieczenia i przelewamy ciasto
  • pieczemy ok. 35 minut w 180
  • po wyjęciu z piekarnika zrzucam biszkopt w formie z wysokości ok. 60 cm ma podłogę i wkładam to otwartego piekarnika do ostudzenia

Potrzebowałam na masę:
  • 500 g serka mascarpone
  • 250ml śmietany kremówki
  • tabliczka czekolady
  • paczka Michałków
  • ubijam kremówkę
  • dodaję do niej serek i mieszam na gładką masę
  • dodaję rozpuszczoną i przestudzoną czekoladę (nie wolno dodawac gorącej bo zważy śmietanę !)
  • dodaję pokrojone w małe kawałeczki cukierki Michałki
  • mieszam wszystko i wstawiam do lodówki



Potrzebowałam na krem budyniowo- maślany pod lukier
  • pół opakowania budyniu
  • szklanka mleka
  • pół kostki masła
  • przygotowuję budyń według instrukcji na opakowania
  • studzę całkowicie
  • dodaję miękkie masło i miskuję
  • wstawiam do lodówki

Potrzebowałam na masę cukrową
  • ok. 700g cukru pudru (na pewno 400g i raczej nie więcej niż 800g)
  • 70ml wrzątku
  • 3 łyżeczki żelatyny
  • 50g glukozy
  • z połowy przygotowanego cukru pudru robię górkę na stolnicy a w niej dziurkę
  • we wrzątku rozpuszczam żelatynę
  • do rozpuszczonej dodaję glukozę i mieszam
  • wlewam masę do cukru pudru i zagniatam
  • masa ma ładnie odchodzic od rąk ale nie może byc za twarda
  • nie odstawiajcie masy na długo nigdzie, bo może stwardniec, najlepiej róbcie ją od razu przed podaniem tortu(ja ją nałożyłam raniutko, na już gotowy tort śpiący w lodówce)
  • pod lukier dajemy ZAWSZE TYLKO I WYŁĄCZNIE KREM BUDYNIOWY LUB MAŚLANY, inaczej lukier się roztopi


Wykonanie
  • całkowicie ostudzony biszkopt rozkrajam na dwa blaty (jeżeli Wasz będzie większy to rozkrójcie go na trzy, masy jest wystarczająco)
  • pierwszy wkładam do zamkniętej tortownicy
  • nasączam naparem z czarnej herbaty 
  • wykładam masę
  • przykrywam drugim blatem, dociskam
  • wstawiam do lodówki
  • zdejmuję tortownicę
  • smaruję go całego masą budyniowo-maślaną
  • wstawiam do lodówki
  • rozwałkowuję masę cukrową i przekładam ją na tort
  • jeżeli zostanie Wam masy możecie zrobic z niej ozdoby, barwic ją itp.
  • ja u siebie nałożyłam cukrową posypkę i wycięłam z masy białe i niebieskie kółka



Photo Challenge - day 1

Ponownie witam Was w wydaniu fotograficznym mojego bloga, ponieważ od dzisiejszego dnia ruszyła nowa, marcowa edycja wyzwania fotograficznego !!!
Więc zaczynamy świeżo, radośnie (bo pochorobowo i powoli wiosennie) zabawę ze zdjęciami :D
Dzisiejszy temat to: 
ULUBIONA PORA DNIA 

Moją ulubioną porą, bezapelacyjnie był, jest i będzie poranek. Rześkie powietrze otulające każdą porę roku, cudooowna rosa, omywająca rośliny ze snu. A teraz już powoli SŁONEEEECZKO !!! <3
Więc jak tego nie kochac ? 






I zapraszam do wspaniałego Cohena, który każdy, nawet najbardziej zaspany i znienawidzony poranek potrafi zamienic w cudo dnia : )