YayBlogger.com
BLOGGER TEMPLATES

wtorek, 5 lutego 2013

Ferrero na urodziny

I kolejny tort, ten przepis ma już dobre trzy lata, pamiętam jak dziś dzień, kiedy zapomniałam dodac do ciasta mąki i musiałam na ostatnią chwilę powtarzac wszystko jeszcze raz... No cóż, takie są uroki samouka kulinarnego : ) Ale efekt końcowy był, moim zdaniem, całkiem niezły, jak na tak krótki "staż" cukierniczy :D
 Z czego ciasto ?

  • 5 jaj
  • 6 łyżek cukru (tu polecam pudru, ale kryształ też się nada)
  • 200g mielonych orzechów laskowych (można kupic już gotowe zmielone, np. w Lidlu czy w Piotrze i Pawle, lub całe orzechy włożyc do solidnego woreczka i potraktowac tłuczkiem do mięsa. no chyba, że macie niezniszczalny robot kuchenny...)
  • 2 łyżki kakao
  • 2 łyżki mąki
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
Jak ?
  • jaja ucieracie z cukrem na puszystą masę, to zajmie trochę czasu, jakieś 4-5 minut na wysokich obrotach
  • przesiejcie mąkę z kakao i proszkiem. wymieszajcie
  • dodajecie orzechy i już delikatnie, łyżką mieszacie
  • spód wykłądamy papierem, boki smarujemy tłuszczem i ewentualnie bułką tartą. wlewamy do tortownicy
  • przez 40 minut przeczemy je w 180 stopniach i po wyjęciu delikatnie przestawiamy w spokojne miejsce, by się powolutku studziło
Z czego masę ?
  • 200g masła miękkiego
  • 2 tabliczki czekolady, jeśli lubicie bardzo słodko, mleczną, jeśli mniej, gorzką
  • 6 łyżek Nutelli, nie dodawajcie tańszych zamienników, bo smak jednak nigdy nie jest ten sam, próbowałam, wiem, odradzam
  • 4 wafelki Góralki orzechowe lub czekoladowe
Jak ?
  • czekolady rozpuszczacie w kąpieli wodnej i studzicie
  • masło ucieracie na puszystośc
  • dodajecie nutellę, czekoladę i miksujecie
  • dodajecie pokruszone wafelki i mieszacie łyżką
Co dalej ?
  • kroicie ciasto na tyle blatów na ile się da, mi wyszły standardowo dwa
  • przekładacie je masą ale 1/4 zostawiacie na górę
  • przykrywacie blatem i smarujecie pozostałą masą
  • dekorujecie według własnego uznania, albo ciasteczkami ferrero roche, albo orzechami, albo migdałami, albo czym Wam się tylko podoba : )

Tęczowe ciasteczka, kolorowe urodziny

Kolejny zakurzony przepis z jeszcze innych urodzin  : ) Na widok tych cudeniek każdemu uśmiechały twarze, to niesamowicie przyjemne, poprawic humor komuś za pomocą jednego ciasteczka : ) A jeśli w dodatku są tak proste to aż grzech ich nie zrobic !


Co trzeba miec:


  • 170 g masła
  • 200g cukru(polecam puder, ale kryształ też jest okej)
  • jajo
  • 2 niepełne szklanki mąki
  • łyżeczka proszku do pieczenia, niecała
  • 1 łyżeczka aromatu
  • szczypta soli
  • kolorowe barwniki, minimum trzy kolory



Co robicie
  • masło ucieracie z cukrem na puszystą masę
  • dodajemy jajo i aromat i mieszamy
  • powoli przesiewamy mąkę z proszkiem
  • UWAGA, ciasto będzie baaardzo kleiste, nie dodawajcie mąki, takie ma byc
  • dzielicie ciasto na tyle części ile kolorów macie i mieszacie je  w osobnych miseczkach. objętości ciasta mają się zmniejszac, więc w jednej miseczce ma byc najwięcej, w drugiej mniej i w trzeciej najmniej itp.
  • stolnicę OBFICIE sypiemy mąką i szybko zagniatając na niej każde ciasto z osobna, każde od razu wkładając na godzinę do zamrażalnika (ewentualnie na całą noc do lodówki)
  • za każdym razem, z lodówki wyjmujemy tylko to ciasto, którym się zajmujemy
  • z pierwszego ciasta, tego najmniejszego, formujemy rulonik, jak na kopytka. wkładamy ten rulonik do lodówki. 
  • z większego ciasta, robimy prostokąt o długości tamtego rulonika i wałkujemy
  • owijamy nim tamten rulonik, wkładamy do lodówki
  • z największym kawałkiem robimy to samo co z poprzednim. 
  • taką "roladę" znów wkładamy do zamrażalnika na niecałą godzinę
  • po wyjęciu kroimy na niewielkie plasterki i układamy na papierze do pieczenia w dośc sporych odległościach od siebie, bo rosną
  • pieczemy jakieś 10 minut w 180 stopniach i po wyjęciu odstawic do ostygnięcia.
Takie trudne ? Nie wydaje mi się. A efekt... no sami sprawdźcie : )
  



Ps. Zostało mi trochę ciasta z "odcinania" więc zrobiłam jeszcze kilka ciasteczek pomieszanych i zastanawiam się, czy nie wyszły nawet ładniejsze. Ocenę pozostawiam Wam : )

Do akcji:
iCiastka na jeden kęs - NAGRODA

Ciasteczkowe potwory

Staaaaary wypiek na 16 urodziny koleżanki. Babeczki zrobiły furorę w szkole, po której cała klasa chodziła z niebieskimi ryjkami : )
Wbrew pozorom muffiny całkiem proste, właściwie jedynym problemem jest zakupienie niebieskiego barwnika, który na allegro kosztuje w granicach 90 groszy : )

Zaczynamy

Co potrzebujecie na babeczki (jeśli chodzi o ciasto, to jeśli macie swój ulubiony sprawdzony przepis, użyjcie go. możecie też zrobic babeczki w dowolnym smaku, ja zrobiłam podstawowe, bo uważam, że ilośc dodatków jest już wystarczająca):

  • jajo
  • pół szklanki oleju
  • 3/4 szklanki mleka
  • pół szklanki cukru
  • 2 szklanki mąki
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • szczypta soli
Jak robicie babeczki
  • jajo, olej, mleko mieszacie
  • dodajecie cukier
  • mieszacie
  • w drugiej misce mieszacie przesianą mąkę, proszek, sól
  • wlewamy mokre do suchych, mieszamy dośc szybko i krótko
  • wylewamy do foremek na muffiny
  • pikarnik na 200 stopni i niech posiedzą ze 25 minut

Co potrzebujecie na krem
  • 3 szklanki cukru pudru
  • 50 g miękkiego masła (jeśli w ostatniej chwili wyjęliście go z lodówki to włóżcie go na 7 sekund do mikrofalówki albo połóżcie na kaloryferze, ale nie topcie go)
  • ok. 3 łyżek mleka
  • łyżka aromatu, u mnie waniliowy
  • czubeczek wykałaczki niebieskiego barwnika(najlepiej każdy tylko nie w płynie, bo może rozrzedzic krem)
Jak robicie krem
  • masło ucieracie z aromatem i stopniowo dodajecie cukier puder w przerwach dolewając mleko
  • wlewacie tak, wsypujecie i mieszacie aż masa zacznie przypominac taką budyniowatą, jak masa do tortu, no może nieco rzadsza. 
  • dodajecie barwnika i mieszacie

Na dekorację potrzebujecie
  • 100g wiórków kokosowych
  • jeszcze szczyptę barwnika
  • woreczek
  • ciasteczka typu Pieguski
  • czekoladowe draże, mogą byc M&m, kokosanki lub inne ciemne groszki
Jak robicie dekorację
  • do woreczka wkładacie wiórki i barwnik i trzęsiecie nią tak by wiórki nabrały niebieskiego koloru
  • masę nakładacie na gotowe, przestudzone babeczki i od razu odtaczacie je w wiórkach
  • nacinacie z przodu niewielki otworek w który wkładacie połówkę ciasteczka i z cukierków robicie oczka
  • GOTOWE !!! 




Superszybki makowiec "po francusku"

Ciasto francuskie light podbiło moje serce : D I kiedy odkopałam podczas sprzątania, że ze świąt została jeszcze puszka masy makowej to chyba umarłabym, gdybym tego nie wykorzystała !
Więc wyszedł super szybki makowiec z którym radę da sobie nawet całkowicie a-kulinarna pani domu : )

Co potrzebujecie:
  • opakowanie ciasta francuskiego
  • puszka gotowej masy makowej (możecie zrobic ją sami, ale wtedy to już nie będzie makowiec superszybki)
  • jajko (w wersji wegańskiej: mleko sojowe)
  • ewentualnie LUKIER: filiżanka cukru pudru i 2-3 łyżki wody
Co robicie:
  • rozwijacie ciasto by się rozmroziło. najlepiej ułóżcie je od razu na papierze do pieczenia, do potem takie zwinięte trudno jest "transportowac"
  • jeśli chcecie, by wyszło takie jakie jak moim zdjęciu, to robicie nie za głębokie(1/4 ciasta) nacięcia wzdłuż dłuższego boku, pod kątem. niech nie będą ani na grube ani za wąskie, tak ok. 4 cm. taka ala choinka, ale nie docięta do końca
  • na rozmrożone ciasto, między te przecięte ramiona wykładacie masę. mi jakimś cudem zmieściła się tam cała puszka
  • zwijamy naprzemiennie te ramionka raz z jednej strony ciasta raz z drugiej, żeby wyszła nam taka przeplatanka
  • zwinięte ciasto smarujemy roztrzepanym jajkiem (gdy nie macie jajka, tudzież jesteście weganami, zastępnikiem o takiej samej funkcji będzie mleko)
  • hop do piekarnika na 200 stopni na nie więcej niż 20 minut. mi to zajęło jedynie 15 : )
  • polewacie lukrem (cukier mieszacie ze stopniową dodawaną wodą)






Smacznego : )

Leci do akcji:
Makowce, makowe, maczki, z makiem,...Organizator: Katarzyna


Oreo, M&M, WW czyli susper słodka siedemnastka

Ten tort podpatrzyłam u mojej koleżanki na osiemnastce, próbowałam go odtworzyc ale masa nigdy nie wychodziła mi taka sama. Więc przepis na najsłodszą, najpyszniejszą i najbardziej kaloryczną na świcie masę wybłagałam a najwilgotniejsze i najbardziej czekoladowe z czekoladowych ciasto wymyśliłam sama. Jednym słowem, po jednym kawałku nie macie ochoty na słodkie na następny tydzień. Swoja drogą rewelacyjna dieta : )
Obraz, jak powinna wyglądac dekoracja tortu, podam na samym dole, ponieważ dekorowałam już u koleżanki w domu i nie wzięłam ze sobą aparatu, a w internecie znalazłam niemal identyczną. 

Przygotujcie na ciasto:
  • 2 niepełne szklanki mąki
  • 1 szklankę cukru
  • 2 jaja
  • pół szklanki kakao
  • pół szklanki oleju
  • 1 szklankę maślanki
  • pół szklanki zaparzonej, mocnej kawy lub gorącej czekolady
  • 1 łyżeczkę proszku do pieczenia
  • 2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • szczyptę soli
  • aromat, u mnie waniliowy, niecała łyżeczka
Jak robicie ciasto
  • mąkę, kakao, proszek i sodę przesiewacie do miski
  • mieszacie z cukrem
  • jaja roztrzepujecie
  • mieszacie jaja z maślanką, olejem i aromatem
  • mokre wlewacie do suchych, jak przy muffinach : )
  • łączycie dośc energicznie ale porządnie, by nie było żadnych grudek !!
  • dodajecie kawę, ale uważajcie tutaj z moimi proporcjami, dostosujcie je do konsystencji swojego ciasta, ma byc ono dośc, płynne, nawet bardziej niż na zwykle muffiny ale nie dolewajcie całej 1/2 szklanki jeśli widzicie, że jest już zbyt luźne
  • na spód tortownicy kładziecie papier do pieczenia, boki smarujecie tłuszczem
  • wylewacie ciasto i wkładacie do piekarnika na ok. godzinę (najlepiej do tzw. "suchego patyczka") w 180 stopniach
  • po upływie czasu dajemy ciastu "dojśc" w otwartym piekarniku a po wyjęciu z niego studzimy ciasto całkowicie !! (przed przekrojeniem warto, by minęło ok. 2-3 godziny od wyjęcia go)



Co potrzebujecie do masy:
  • paczkę ciasteczek Oreo, bez podjadania, ma byc cała !
  • 500g serka philadelphia lub president kanapkowy (ważne, by miał dużą zawartośc tłuszczu, ma byc kremowy)
  • dwa małe opakowania śmietanki 30%/36% (to około półtorej szklanki)
  • szklankę cukru pudru
Jak robicie masę:
  • ucieracie serek z serkiem stopniowo dodając śmietankę
  • miksujemy tak długo, aż masa będzie naprawdę sztywna i puszysta, jak ubite białka, minimum 4 minuty na wysokich obrotach
  • mieszamy już łyżką pokruszone ciasteczka
  • wkładamy do lodówki na im dłużej tym lepiej : )



Jak składacie tort:
  • całkowicie przestudzone ciasto kroicie, u mnie dało się przekroic na dwie grube części, ale mojej koleżance wyszło nawet trzy, to pewnie zależy od wielkości formy
  • przekłądacie ciasto 3/4 masy
  • przykrywacie połówką ciasta
  • resztą masy smarujecie ciasto z góry i po bokach
  • DEKORACJA: wafelki WW ustawiacie z boków, możecie przewiazac wstążką, by się nie rozpadły (gwarantuję, że jeśli to zrobicie to po pół godzinie w lodówce, po odwiązaniu wstążki żaden wafelek nie odpadnie). m&m sypiecie na wierzch. 
VOILA ! Jeśli ten tort nie zrobi na kimś wrażenia, to już naprawdę nie wiem co, jest po prostu przepiękny i przepyszny !


Ps. tak powinien mniej więcej wyglądac po udekorowaniu klik klik

Świeży ! Pachnący ! Okrąglutki ! Chrupiący ! Pomidorowy !

Pierwszy własnoręcznie robiony chlebek ! Na drożdżach, z suszonymi pomidorami. Z chrupiącą skórką i mięciutkim wnętrzem. Cieplutki i aromatyczny. Nikt nie mógł mu się oprzec : )
Przygotujcie:


  • 200g mąki zwyczajnej (tortowa, wrocławska, szymanowska)
  • 200g mąki wyższej (razowa, orkiszowa, raczej nie żytnia-wyjdzie zbyt zbite, twarde i mokre)
  • opakowanie suchych drożdży (7g). dla drożdży mokrych to ok 14g bo podwajamy porcję.
  • po łyżce soli, pieprzu, cukru i u mnie jeszcze czubata łyżka tymianku, bazylii i oregano
  • 2 łyżki oliwy
  • ok. 1/4 szklanki wody, ale sprawdzajcie to, najpierw dodajcie mniej, aby ewentualnie dolac. nigdy nie dajcie za dużo wody bo wtedy prawdopodobnie będzie trzeba dosypac mąki a tego unikamy. 
  • suszone pomidory, jeśli macie takie zmielone to około 3 łyżki a jeśli macie takie z zalewy, jak ja, to około 5-6 sztuk. dobrze je odsączcie, to ważne, dlatego raczej pokrójcie je wcześniej i odłóżcie na sitko by obciekły z zalewy


Po kolei:
  • wszystko mieszacie w misce z której potem ciasto wykładacie na stolnicę/blat i porządnie wygniatacie
  • wkładacie do miski, przykrywacie ściereczką i odstawiacie w ciepłe miejsce na godzinę
  • teraz pomysł podpatrzony u Pauliny by wyjąc ciasto z miski, rozpłaszczyc je ręką i zbierac jego brzegi do środka, znowu lekko rozpłaszczając i znowu zbierając brzegi do środka (tak kilka razy) dzięki czemu ciasto ładnie nam wyrośnie, ponieważ napniemy porządnie spód (potem górę)
  • łączeniem do góry przekładacie na kolejną godzinę do miseczki (ze ściereczką) dośc solidnie wysypanej mąką i np. tymiankiem
  • po tym czasie miskę energicznie odwracacie, tak by chleb wypadł nam na papier do pieczenia łączeniami na dół
  • wkładacie do piekarnika na ok. 220 stopni na ok., 20 minut. piszę około, ponieważ musicie ciągle czuwac nad przypieczoną skórką. i teraz nie wyjmujcie go od razu kiedy zacznie ona brązowiec, dajcie jej się przypiec i zrumienic, tak by kolorem przypominała typowy brązowy.
  • aby sprawdzic, czy jest upieczony w środku, po wyjęciu pukacie go od spodu. jeśli odezwie się coś w stylu "pustego środka" to znaczy, że jest idealny.
  • teraz tylko cwiczymy silną wolę by nie pochłonąc go jeszcze gorącego. 



Leci do akcji:
Domowe Chleby

Organizator: outi



Ciecierzyca. I co dalej ?

Wiem, sama po sobie, że kiedy kupujemy coś nowego, pierwszy raz, to zwykle nie mamy pojęcia od której strony to ugryźc. Tak było w moim przypadku kiedy zdecydowałam się na kupienie ciecierzycy. Złapałam takiego świra na punkcie tych białkowych zamienników, że kupiłam za jednym razem po 2 woreczki soi, soczewicy i ciecierzycy. I sprawdziłam- nie takie to straszne. Wystarczy spokojnie i bez nerwów do tego podejśc i to już pierwszy stopień do sukcesu.
Zaczynając od zakupu. Ciecierzycę nie jest znaleźc, ja kupuję swoją w sklepie ze zdrową żywnością, tam wbrew pozorom jest dużo tańsza od tej w marketach (jeśli w takowych będzie). Za całkiem spory woreczek płacimy 7 zł a, wierzcie mi, starcza on na dośc długo. Poza tym mamy pewnośc, że jest ona czysta, zdrowa i bez żadnych niepotrzebnych dodatków. 

No dobra. woreczek już mamy. Co teraz ? 
  • No więc teraz, wsypujemy do garnuszka tyle nasionek ile nam się podoba. Możecie wsypac cały woreczek jeśli mamy taką ochotę. Nie polecam tylko wrzucac za mało, ponieważ przygotowanie jej zajmuje dużo czasu i łatwiej jest wykorzystac niezjedzoną jednego dnia cieciorkę na obiad dnia następnego niż dogotowywac kolejną porcję, bo akurat wyszło nam za mało. 
  • zalewacie nasiona wodą, tak na około 10 cm ponad nimi
  • zostawiacie na całą noc, gdy chcemy ją podawac w całości, jakieś 12h powinno byc w porządku, jeśli chcemy robic z niej zupy, kremy czy pasty, może leżec nawet do 24h
  • kiedy ciecierzyca odstoi już swoje, odcedzamy ją, przepłukujemy i wsypujemy do również wypłukanego garnuszka
  • zalewamy nową, świeżą wodą, ilościowo podobnie, można kapkę więcej
  • doprowadzamy wodę do wrzenia, bez pokrywki i gotujemy tak około pół godziny, na najwyższym gazie
  • cały czas jesteśmy niedaleko i systematycznie zdejmujemy białko (tę pianę na wodzie) łyżką cedzakową
  • po tym czasie obniżyc trochę gaz i częściowo przykryc garnek, ale tak, by para mogła wylatywac. tak gotujemy 40-50 minut
  • od koniec możemy ją dosolic
  • sprawdzamy jednym ziarenkiem czy jest już ugotowana. powinna byc w konsystencji troszeczkę twardsza niż groszek
  • po gotowaniu należy nasiona bardzo porządnie odsączyc i najlepiej zostawic jakiś czas na sicie by odparowały. 
Ot, i cała filozofia. Nic trudnego, poza czasem który trzeba jej poświęcic.
Ale opłaca się !
Jeśli nie dla smaku (mojej mamie w ogóle nie smakuje, kiedy ja jestem nią zachwycona) to dla wartości odżywczych, od których mało nie pęka w szwach !
Mam nadzieję, że ułatwiłam Wam nieco pracę z nasionami i zachęciłam to eksperymentowania z nimi w kuchni, nawet kiedy z wegetarianizmem macie niewiele wspólnego : )


Czerwone, beżowe, brązowe, zielone czyli wegeobiad na kolorowo

Dzisiaj nostalgia. Ponura pogoda. Ponury humor. Ponury dzień. Przynajmniej w kuchni zawsze kolorowo. Też macie tak, że czasem tylko jakieś dobrze wyrośnięte ciasto lub pięknie pachnące danie przywraca w Was chęci do wszystkiego ? Ja tak mam bardzo często. Na przykład dzisiaj...
Więc zapraszam Was na bardzo kolorowe, bardzo pachnące, bardzo apetyczne i bardzo bardzo syte razowe spaghetti z ciecierzycą w pomidorach i czosnkowym szpinakiem

Przygotujcie (u mnie 2 porcje)



  • pół opakowania razowego spaghetti
  • puszka pomidorów (ja dałam puszkę w której pomidory są w całości ale możecie dac też takie, które są już pokrojone, to bez znaczenia)
  • pół opakowania świeżego szpinaku (nie mam pojęcia ile to będzie przeliczając na szpinak mrożony, bo nigdy takiego nei używam)
  • 2 ząbki czosnku
  • 2 łyżki oliwy do szpinaku + 1 łyżkę oliwy do makaronu
  • oregano, bazylia (u mnie świeża- najlepsza), sól i pieprz
  • ok. szklanka już ugotowanej ciecierzycy





Co robicie ?
  • najpierw gotujecie ciecierzycę ( jak ? tutaj macie wszystko:klik)
  • wrzucacie pomidory do garnuszka, który wcześnie chlapiecie troszeczkę wodą, by nic nie przywierało i gotujecie co jakiś czas mieszając, bez pokrywki
  • rozgrzewacie oliwę na patelni, wyciskacie czosnek i wrzucacie szpinak dusząc go jakieś 10 minut, ale to jest max, nie chcemy, żeby wyszła nam papką. zdejmujecie z ognia
  • kiedy z pomidorów wyparuje większośc wody dodajcie ugotowaną ciecierzycę i duście jakieś 5 minut.
  • w tym czasie ugotujcie makaron zgodnie z przepisem na opakowaniu
  • pod koniec gotowania sosu dodajcie do niego przyprawy, krótko zamieszajcie
  • makaron na talerz, lejecie sosem, na to szpinak. możecie posypac posiekaną bazylią lub serem żółtym. 
BON APETIT ! : )


Do akcji Warzywa Strączkowe - edycja zimowa

Ciasteczkowo, ciągle zdrowo

Kto powiedział, że wszystko, co słodkie, musi byc niezdrowe ? To nieprawda !
A udowodnię Wam to dziś zdrowymi ciasteczkami owsianymi, do których możecie dodac co tylko Wam się podoba i w czym gustujecie. Ja pokażę Wam dziś moją wersję, utworzoną całkowicie "na oko". Może się Wam spodoba, wypróbujecie, a potem sami będzie tworzyli swoje : )

Potrzebujecie:
  • 1 szklankę płatków owsianych
  • 1 szklankę mąki (u mnie pszenna razowa)
  • ok. 150g masła
  • 1 jaja
  • ok. 50g cukru (u mnie brązowy)
  • pół łyżeczki proszku do pieczenia
  • 2 łyżki sezamu
  • 2 łyżki migdałów, zmielonych, startych, jak wolicie
  • ja dodałam jeszcze 2 łyżeczki ricotty i 2 łyżeczki domowego masła orzechowego, gdyż zostały mi one ze śniadania i nie mogłam patrzec jak się marnują ; )
Co robicie:
  • topicie masło w garnuszku
  • kiedy będzie już płynne dodajecie cukier i topicie jeszcze chwilkę, by całośc była kleista, ale nie za długo, żeby nie zrobił Wam się z tego karmel
  • dosypujecie płatki owsiane i je również "prażycie" krótką chwilkę
  • studzicie wszystko. teraz to najlepiej wynieśc na balkon i zimne w kilka minut : )
  • mieszacie suche składniki w jednej misce i ricottę z masłem w drugiej
  • wystudzone masło wlewacie do mąki, mieszacie, dodajecie jajo, mieszacie, dodajecie ricottę, mieszacie
  • wykładacie łyżką na papier do pieczenia
  • wkładacie do piekarnika na 160 stopni na około 25 minut
  • po wyjęciu odkładacie do wystudzenia


 
    suche składniki. . . . . . . . . . . . . . . . .ricotta z masłem orzechowym
    Gotowa konsystencja ciastek, będzie dośc płynna







Ciasteczka siedzą w piekarniku i UWAGA ROSNĄ gdyż dodaliśmy proszku, więc nakładajcie je w pewnych odległościach od siebie, nie ściśnięte.




 MNIAM !



Przepis leci do akcji:Ciastka na jeden kęs
Ciastka na jeden kęs - NAGRODA