YayBlogger.com
BLOGGER TEMPLATES

czwartek, 14 lutego 2013

Tak bardzo różowo :o

Serca, kwiatuszki, misie, całuski, lizaki, karteczki, cukiereczki, ciastka, ciasteczka, pierniki, lukier, słodkości i jeszcze raz słodkości !Walentynki... Ah, jak wspaniały czas dla ludzi w związkach wolnych :D50% dziewczyn użala się dziś nad sobą, jak to są same, samotne, niekochane a Claudia co ? Robi naleśniki :DWięc moje drogie, dziewczęta, panie (a może nawet gdzie-nie-gdzie i panowie) koniec smutku ! Bierzemy patelnię, miskę i mieszadełko i do dzieła!


Potrzebujecie:
  • baaaardzo dużą szklankę mąki
  • jedno jajo
  • równie duuużą szklankę maślanki (ja nie miałam- dałam mleko wymieszae pół-na-pół z jogurtem naturalny, chociaż później do mnie dotarło, że przecież mógł byc truskawkowy- do koloru..)
  • kilka łyżek cukru pudru
  • 1 łyżka proszku do pieczenia
  • 1 łyżka sody
  • kilka łyżek oliwy (u mnie z orzechó archaidowych, nie musiałam dodawac już aromatu, orzechowa nuta tańczyła po calutkim domu !)
  • szczypta soli
  • ew. dodatki, tj. barwniki, suszone owoce, bakalie itp.)
Co robicie:
  • mieszacie mąkę z cukrem pudrem, proszkiem i sodą
  • mieszacie jajko z maślanką i oliwą
  • wlewacie mokre do suchych i krótko ale dokładnie mieszacie
  • jeśli macie jakieś dodatki, wsypcie je teraz
  • odstawiacie na chwilkę, postukajcie kilka razy miską o stół, by pozbyc się bąbelków powietrza
  • na leciuteńko przetartej tłuszczem teflonowej patelni wylewacie porcję masy
  • smażycie ok. 1-2 minuty z jednej strony, przewracacie, i ok. 0,5 minuty z drugiej
  • podajecie z czym Wam się podoba albo zanosicie wiecznie głodnym ludziom w szkole, którzy zjedzą je nawet na sucho :D

(tak, nie patrzcie nawet na moją patelnię, bo kuchnia podczas chociażby robienia chleba przypomina pobojowisko :D)
Foremkę (która oficjalnie jest do jajek) zakupiłam w Oriflame, na przed-walentynkowych wyprzedażach)


No to odliczamy :D

 Raz...
Dwa...
Trzy...

 Czteeeery...
Jeeeeszczeeee !
SZEŚC !

 I to słynne "coś" przywiezione z Włoch. Nie mam pojęcia co to jest. Ma zapach przypominający olejek różany, ale bardzo delikatny, jednak smaku nie ma żadnego. Kupiłam "to" w jednym z włoskich marketów podczas postoju, podobnie jak 3/4 włoskiego stoiska dla cukierników :D Ma zupełnie wodnistą konsystencję. Wystarczy łyżeczka do herbaty a barwi pół litrowe ciasto na taki kolor, jak moje dzisiejsze penkejki. Jeśli ktoś z Was wie, co to jest, lub posługuje się dobrze włoskim to byłabym wdzięczna gdybyście dali znac : )
 Spakowane dla moich "singielek" z klasy. Kiedy tylko otworzyłam pachnące orzeszkami pudełeczko, nagle, jakoś natychmiast wszystkie zapomniały o walentynkach :D
 I jeden dla mojej mamy, największy ! Był wielkości całej mojej patelni. Jak widzicie, na szerokość  jest jak 1 1/2 mojej dłoni. A moja dłoń nie grzeszy małymi rozmiarami..

Do akcji

1 komentarz:

Powiedz, co o tym sądzisz :)